poniedziałek, 30 października 2017

Dzieląc bąbelki - podwodna odyseja Mimów

Pewnego dnia jeden Mim powiedział do drugiego: "A może tak nauczyć się nurkować? Zrobić kurs nurka i w ten sposób zyskać dostęp do cudów podwodnego świata. A kto wie, może i w przyszłości zająć się tym profesjonalnie?" Drugi Mim pomyślał o nowym świecie do eksplorowania: "Czemu nie?" odrzekł podekscytowany.

środa, 25 października 2017

Bezpieczeństwo w Ameryce Środkowej

Mówili, że tam w Ameryce Środkowej zaraz nas ograbią, pobiją, zabiją, zrobią krzywdę.
Mówili, że za każdym rogiem czai się człek z maczetą na nas czyhający.
I to ostatnie, to akurat prawie prawda...
Los macheteros kryli się za każdym rogiem.
Glównie na wsiach, na polach...
Oczyszczając groźną bronią swoje uprawy i domostwa...
Albo zbierajac kokosy...
Nie dało się ich uniknąć.
Wołali do nas Hola! i machali rękami w geście pozdrowienia...

Tornabe, Honduras

sobota, 21 października 2017

Impresje wulkaniczne, cz. 1

Łuna czerwonego światła, para - buch, grzmot - huk, lawa - w ruch. Tak erupcją przywitał Mimy jeszcze w ciemności, przed świtem, wulkan Fuego (3763 m n.p.m). Oniemiałe, z otwartymi buziami, podziwiały spektakl nieokiełznanej energii natury. Zapomniały złapać za aparat, by ująć to niesamowite zjawisko, ale na szczęście spektakl Fuego nie zakończył się na tym jednym epizodzie. Podziwiając piękny wschód słońca ze szczytu wulkanu Acatenango (3976 m n.p.m) naprzeciwko buchającego Fuego, jeszcze kilka razy obserwowały i wsłuchiwały się w erupcje, wydalające z krateru kilkusetmetrowe kłęby popiołów. Za każdym razem malutkie Mimy nadziwić się nie mogły sile natury, której wibracje wybuchów echem odbijały się w ich brzuszkach. Takie tycie czuły się w obliczu potęgi eksplozji, których nic na świecie powstrzymać nie mogło. Mimy stały oczarowane... zaczarowane...

Wulkan Fuego o świcie

niedziela, 15 października 2017

Posypały się trociny. O dywanach wielkanocnych słów kilka

Od dawien dawna jednym z przejawów kultury było rzucanie kwiatów, liści i drogocennych piór rzadkich ptaków pod nogi ważnych osobistości, bohaterów, kapłanów, idolów i wyobrażeń bóstw. Było to wyrazem hołdu, ubóstwienia, uwielbienia, miało charakter dziękczynny lub kryło za sobą prośbę. W ten sposób sama droga przemarszu wyróżniała stąpającą po niej postać, zamieniała się w nietypowy dukt, daleki od codzienności, zahaczający o dziedzinę sacrum.

W kulturze Majów nie było inaczej. Jeszcze w czasach przed hiszpańską kolonizacją indigenas rozkładali oni kwiaty i ptasie pióra na drodze ważnych członków społeczności lub całych procesji o charakterze sakralnym. Franciszkanie, którzy prowadzili misje w Gwatemali, wykorzystali ten element i skojarzyli podobne elementy tradycji, by skuteczniej prowadzić misje wśród lokalnych. I tak misjonarze gorliwie aplikowali hiszpańską tradycję dywanów układanych na trasach procesji, odbywających się w czasie Wielkiego Tygodnia.

Fragment trocinowego dywanu wielkanocnego z Antigua Guatemala

niedziela, 8 października 2017

Nietoperki z tikalowych ruin

Szwendając się po Tikalu natrafiliśmy na wyjce, papugi, tukany, jaszczurki i inne pomniejsze stworzenia. Ale najwięcej było nietoperzy i to one są najbliżej ruin. To one zawładnęły przestrzenią mieszkalną Majów i obecnie muszą znosić turystów:) Na szczęście dla nich są zupełnie nieszkodliwe. Jedynie wnętrza ruin nabierają przez obecność nietoperków charakterystycznego zapaszku.

niedziela, 1 października 2017

Hay que saludar todos!!!

Gwatemala przywitała Mimy nieznośnym gorącem. Już w Meksyku w okolicach Selvy Lacandona rosnąca temperatura powietrza dawała im się we znaki. Jednak to w gwatemalskim Peten Mimy zostały dosłownie przytłoczone przez pierwsze fale upałów, zwiastun najgorętszej epoki w tym regionie.

Tukan - mieszkaniec Parku Narodowego Tikal

czwartek, 21 września 2017

Selva Lacandona, bijące serce Chiapas

Siedzimy pod sklepem i sączymy coca-colę. Jest jeszcze wcześnie, chociaż już ciemno. W drodze powrotnej do naszego namiotu, położonego nieco na uboczu wsi Naha, postanowiliśmy integrować się z tutejszą ludnością. Najlepiej się integrować pijąc właśnie colę, ponieważ w Meksyku dzień bez tego napoju, to dzień stracony. Wypijają tu tego hektolitry.

Rdzenny mieszkaniec Selvy Lacandona

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Migawki z Chiapas

Mimy, jak zwykle bez większego planu, szwendały się po Chiapas.

Popatrzyły na krokodyle w Wąwozie Sumidero...

Jaszczur z Kanionu Sumidero

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Kolory... i majańskie świeczki

Kolory, kolory i jeszcze raz kolory. Kultura Majów jest wielokolorowa. Tradycyjne stroje, dekoracje, ołtarze i jedzenie, wszystko to obfituje w barwy. A najbardziej kolorowy jest targ. Mimy, szwendając się po lokalnym mercado w San Cristobal de Las Casas, natknęły się na stoiska ze świecami. Świece były przeróżnych wielkości, no i kolorów. Leżąc w kupkach lub wisząc, jak pęki cebuli, zajmowały każdy najmniejszy skrawek całej długiej alejki straganów.

czwartek, 20 lipca 2017

O San Cristobal de las Casas (wyjątkowo praktycznie)

W meksykańskim San Cristobal de las Casas zatrzymaliśmy się na trochę dłużej, żeby przeczekać złą pogodę. Eksplorowanie natury, z której słynie region Chiapas w deszczu jakoś nas nie pociągało... Chłodny klimat miasteczka położonego na ponad 2 tys. m n.p.m. początkowo nas deprymował. Ostatnie tygodnie spędziliśmy na gorącej patelni półwyspu Jukatan. I tutaj przeżyliśmy szok termiczny. Szybko jednak doceniliśmy to miejsce pełne kultury, tradycji i historii. Można spędzić tu sporo czasu i się nie nudzić. A ponadto jest tanio.


San Cristobal de las Casas

poniedziałek, 10 lipca 2017

Pueblos Magicos

Jadąc z wybrzeża Morza Karaibskiego do Vailladolid, położonego w głębi Półwyspu Jukatan, zetknęliśmy się z sympatyczną parą Meksykanów. Nasz sposób podróżowania po tym rejonie sprzyjał takim spotkaniom. Poruszaliśmy się jak to my, autostopem.

Izamal

sobota, 6 maja 2017

Co tam mrukło zza krzaka?

Cesar, który pracuje na kempingu w Bacalar powiedział Mimom o plaży Xcacel nieopodal Tulum. Tak, tego Tulum, którego wybrzeże słynie z pięknie pokolorowanego Morza Karaibskiego. Mimy nie wypytały wiele więcej chłopaka o to Xcacel i udały się tam myśląc, że będą mogły postawić swój namiot ot tak, na plaży. Hmm...

Majanska noc

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Mimy toną w niebieskościach

Najpierw były Cascadas de Agua Azul (Wodospady Niebieskiej Wody) w Chiapas, których kolor dogłębnie wstrząsnął Mimami, strząsnął z nich ubranie i wrzucił je do tej nieprawdopodobnej wody.

Cascadas de Agua Azul

niedziela, 9 kwietnia 2017

Aluxes

Świat Majów zamieszkują elfy. Nazywają je Aluxes (czyt. Alusies). Sięgają ludziom do kolan i przypominają dzieci. I to właśnie te ostatnie widują je najczęściej. Zwykle Aluxes są niewidzialne, ale jak mają ochotę się z człowiekiem skontaktować albo go przestraszyć, to się mu pokazują. Ich domeną jest natura. Siedzą miedzy drzewami, za krzakiem, pod skałą, w jaskini i oczywiście okupują cenotes. I jak tego typu istoty na całym świecie, lubią popsocić.

Źródło: Internet

sobota, 18 marca 2017

Drepcząc po majańskich ruinach

Mimy, będąc w krainie Majów, chciały poeksplorować szczątki ich wielkiej cywilizacji. Majańskie miasta budowane w czasach jej świetności* były monumentalne. Schodkowe piramidy-świątynie oraz kamienne pałace można podziwiać do dzisiaj. Opuszczone ruiny, obecnie wydzierane dżungli, dają wyobrażenie stopnia rozwoju kultury Majów. W rankingu cywilizacji, ta majańska, plasuje się calkiem wysoko ze znakomitą znajomością astronomii, posiadaniem pisma, niezwykle precyzyjnymi kalendarzami (jeden religijno-rytualny tzolkin - 260 dni, drugi świecki-słoneczny haab - 365 dni), architekturą i takimi wynalazkami, jak na przykład spłukiwana wodą toaleta:-)

Świątynia Inskrypcji w Palenque

piątek, 3 marca 2017

Rio Lagartos

Pewnego dnia wraz z Irvingiem i jego przyjaciółką Leonelą zrobiliśmy sobie wycieczkę do Rio Lagartos. To malutka miejscowość, gdzie znajduje się park narodowy o tej samej nazwie. Raj dla podglądaczy ptaków:)

Flaming w Rio Lagartos

wtorek, 21 lutego 2017

Lo que sera... sera!

Lo que sera... sera, czyli będzie to, co będzie. Z takim nastawieniem Mimy zaczęły zwiedzać Meksyk. Jakoś takie mało przygotowane tu się zjawiły...

Eksploracja kraju, słynącego z tequili i szerokich sombrero, rozpoczyna się na Jukatanie (Yucatan), gdzie Mimy z Hawany lądują od razu w domu Irvinga, poznanego dzięki stronie Couchsurfing. Ten Meksykanin-Yucateco pomieszkiwuje sobie ze swoja żoną Eliska (z bratniego narodu słowackiego) w "białym" mieście Merida. Otwartość i spontaniczność Irvinga doprowadziła do tego, że Mimy dały się ponieść nurtowi wydarzeń i zostały z nim ponad dwa tygodnie. Eliska w tym czasie poleciała marznąć do Europy.

Cenote

niedziela, 19 lutego 2017

La Habana

Do Hawany dotarliśmy wieczorem z Viñales i od razu zostaliśmy uraczeni Kolacją Wigilijną po kubańsku. Pyszna była, choć bazowała na pieczonej śwince, a Mimy raczej mięsa unikają.

piątek, 17 lutego 2017

Cygaro i miód

Tuż przed Hawaną Mimy postanowiły zawitać do wychwalanej i bardzo turystycznej Doliny Viñales. Miejsce to słynie z pięknych widoków oraz plantacji tytoniu. A że Mimy przez ponad dwa tygodnie pobytu na Kubie nie zapaliły ani jednego cygara, pomyślały, że zrobią to u źródła.

Mim puszcza dymka razem z Che

wtorek, 7 lutego 2017

Wielki błekit w Zatoce Świń


Nadszedł dzień, w którym Mimy postawiły swoje stópki nad Zatoką Świń. Lepiej nawet, bo zanurzyły w niej swoje odwłoczki. Nastąpiła kompletna immersja.

Zatoka Świń

Cukrowy raj utracony

Swego czasu Kuba była potentatem w produkcji cukru z trzciny...

Pole trzciny cukrowej obok Muzeum Cukru w Valle de los Ingenios (Dolina Cukrowni)

niedziela, 5 lutego 2017

A jednak można...

Kuba może wydawać się niedostępna i droga. Waluta - specjalna dla turystów, transport i ceny -specjalne dla turystów, noclegi - też dla turystów. Wszędzie ograniczenia i wszystko pod kontrolą. Mimy jednak chciały po swojemu ugryźć Kubę. Zobaczyć co się da, a czego nie da się - ominąć.

CUP/MN - peso cubano, moneda nacional
CUC - peso convertible, dewiza

1CUC = 25CUP = 1USD

Doniczka z Santiago - "czarnego" miasta

piątek, 20 stycznia 2017

Cabaaallooo!

Un caballo (czyt. un kabajo) po hiszpańsku znaczy koń.
Na Kubie woźnicy powozów konnych, jak również jeźdźcy, używają słowa caballo jako zawołanie, które ma przyspieszyć lub doprowadzić do porządku konia. Pokrzykują te słowo z charakterystycznym akcentem, raz po raz, maksymalnie wyciągając samogłoski...

...Cabaaallooo!...


Ernesto Rafael Guevara de la Sern

niedziela, 1 stycznia 2017

Jak rosną ananasy?

W Amazonii będąc, w małej wiosce nieodległej od Iquitos, popróbowaliśmy sławnej ayahuasca. Cóż, ściemniać nie będziemy: nam nie smakowało. Oczyściło nas niemiłosiernie i nieprzyjemnie na wszelkie strony i niewiele więcej... Może mentalnie, duchowo nie potrzebowaliśmy się oczyszczać? Podobał nam się za to pobyt u szamana, który udostępnił nam moskiterową chatkę pośrodku selvy (lasu amazońskiego) i robił nam ziołowe ablucje. 

Pospacerowaliśmy tam też trochę po okolicznych chaszczach, choć nie zapuszczaliśmy się za daleko, bo poruszanie się w tamtejszym morzu roślinności w sandałach nie jest zbyt odpowiedzialne. Dopiero w kolumbijskiej Letici wdzieliśmy gumowce i zrobiliśmy kilkugodzinny trekking po lesie amazońskim, ale nie sami, potrzebowaliśmy przewodnika. Niedaleko Letici w tamtejszym parku linowym wspięliśmy się na wysokość 30 m, w zielone korony selvy. Super sprawa, polecamy:) A do Kolumbii dostaliśmy się rzeką Amazonką.

Amazonia zaskoczyła nas wielokrotnie. To właśnie w Amazonii dowiedzieliśmy się, w jaki sposób rosną ananasy. Wcześniej nie mieliśmy żadnych wyobrażeń w tej dziedzinie, właściwie nie zastanawialiśmy się na tym. Ananasy rosną cudownie, jak kwiatki:) Co za zaskoczenie!

Do zobaczenia po Kubie, w Meksyku i gdzie tam nas jeszcze zawieje!* 

Kiciuś, ulubieniec pracowników parku linowego
Copyright 2014-2020 by mal_chiste. All rights reserved.