wtorek, 7 lutego 2017

Cukrowy raj utracony

Swego czasu Kuba była potentatem w produkcji cukru z trzciny...

Pole trzciny cukrowej obok Muzeum Cukru w Valle de los Ingenios (Dolina Cukrowni)

Trzcina cukrowa pojawiła się na wyspie w pierwszych latach kolonizacji. Ponoć pierwsze sadzonki przywiózł tu w 1511 roku sam Diego Velazquez. Okazało się, że panują tu niezłe warunki na uprawę tej rośliny: wilgotny, ciepły klimat i stosunkowo dużo płaskiego terenu. Brakowało jedynie technologii, no i... niewolników. Lokalni Indianie stosunkowo szybko wymarli, a Hiszpanie nie za bardzo się lubili z Anglikami i Francuzami, którzy w tamtym czasie dostarczali na rynki darmową silę roboczą. Powyższe braki przyczyniły się do tego, że mimo potencjału, Kuba produkowała cukier niemal wyłącznie na użytek własny.

Kiedy jednak w 1762 roku Anglicy zajęli Hawanę, przywieźli ze sobą zarówno wydajniejsze technologie obróbki trzciny, jak i większą liczbę niewolników.

Smutne było życie takiego niewolnika na plantacji trzciny cukrowej. Rytm dnia wyznaczał dźwięk dzwonu z wysokiej wieży stojącej nieopodal hacjendy. Im wieża była wyższa, tym bogatsi właściciele plantacji. Na górę wspinali się nadzorcy bacznie przyglądając się niewolniczej pracy. Nie było szans na ucieczkę, nie było szans na odpoczynek. Najeźdźcy z Anglii ostrzej traktowali swoich ludzi. Wydajność pracy wzrosła, kosztem wielu żyć.

Kubański przemysł cukierniczy rozkwitł wówczas tak bardzo, że nawet powrót Hiszpanów do władzy mu nie zaszkodził. Hiszpanie przejęli nawyki swych wrogów i niewolników traktowali surowo.

Valle de los Ingenios
Hacjenda na plantacji Manaca Izgana w Valle de los Ingenios
45-metrowa wieża do nadzoru niewolników w Manaca Izgana

Kiedy na Haiti zbuntowali się niewolnicy, nie pozostał już w regionie żaden poważny konkurent w dziedzinie produkcji cukru. W wyniku rewolty na sąsiedniej wyspie do ojczyzny Castro zaczęli napływać zbiegli doświadczeni plantatorzy. Kuba została potentatem w branży. W XIX wieku była jednym z największych producentów cukru na świecie.

Miasta żyjące z cukru opływały w luksusy, do dziś widać ślad ówczesnego bogactwa. W Cienfuegos odnajdziemy okazałe wille baronów cukrowych, głównie francuskich uciekinierów z Haiti. Cienfuegos bywa nazywane kubańskim Paryżem.

Palacio del Valle w Cienfuegos

Trynidad, który pozostał małym, na długo zapomnianym miastem, zachował niepowtarzalny kolonialny klimat. To miejsce urocze i od parunastu lat opanowane przez turystów. Odnosi się wrażenie, że miasto funkcjonuje tylko dla nich. Niestety, mieszkańcy często nagabują, naciągają i oszukują przybyszów, co jest wyjątkowo męczące. Mimo wszystko Trynidad warto zobaczyć.

Trynidad
Zamknięta dla ruchu samochodowego ulica Trynidadu
Centrum Trynidadu

Pierwszy kryzys w branży cukrowniczej nastąpił podczas wojen niepodległościowych, kiedy obcy kapitał ze Stanów Zjednoczonych przejął kontrolę nad fabrykami. Fidel z powrotem wszystko znacjonalizował, ale amerykańskie embargo kubański cukier dobiło.

W 1970 roku Castro ogłosił plan produkcji rekordowych 10 milionów ton cukru, zobowiązując Kubańczyków do przymusowej pracy na plantacjach. Plan miał na celu uratować gospodarkę Kuby i nie wypalił. Wyprodukowano zaledwie nieco ponad 8 milionów ton.

Ciosem był upadek Związku Sowieckiego, kiedy to Kuba straciła rynek zbytu. Produkcja cukru spadła na łeb, na szyję. Kolejne reformy rewolucyjnej władzy sytuacji nie poprawiły. Wyspę nawiedził głód.

Dziś udział Kuby w światowej produkcji cukru, to jedynie 1%, a o dawnej świetności świadczą tylko pałace baronów cukrowych w Cienfuegos, okazałe budynki w Trynidadzie oraz znajdujące się nieopodal tych miast hacjendy, obecnie zamienione w muzea lub restauracje.

Nieopodal plantacji Manaca Iznaga można odwiedzić "Muzeum" Cukru. Muzeum brzmi dumnie, bo w rzeczywistości to pozostałość po fabryce cukru, która w wyniku reformy Fidela przestała funkcjonować. Nie ma tam nic interesującego, większość maszyn, które nadawały się do użytku, została wywieziona. Nie ma nawet krótkiej prezentacji tego, jak cukier się robiło - ma takie coś powstać, ale na razie pozostaje tylko w planach. Można za to tutaj spotkać ludzi, którzy pamiętają, że jeszcze kilkanaście lat temu, to miejsce tętniło życiem, że pracę tu miało kilkaset osób i, że w Dolinie ciągle coś się działo. A teraz większość sąsiadów poszła za chlebem do miasta i nie zostało nic.

I słychać tęsknotę w ich glosach i żal. I z żalu, pośród niewielu pól trzciny cukrowej, które pozostały, piją rum, wspominając. Piją rum z trzciny, który na Kubie jest, jak niewiele innych rzeczy, tani i bardzo dostępny.

Trynidadzki bar z rumem i lanym chrzczonym wodą piwem. Na półce można też dojrzeć popularne papierosy... Populares...
Muzeum Cukru - dawna fabryka w okolicy Manaca Iznaga
Muzeum Cukru
Copyright 2014-2020 by mal_chiste. All rights reserved.