wtorek, 18 grudnia 2018

Rozgrzewka wg Mimów*

Mimy wróciły do Peru. Nie było to trudne do przewidzenia, gdyż poprzednim razem z powodu pogody i osobistych wyborów nie zobaczyły Białej Kordyliery (Cordillera Blanca). Góry te były ich peruwiańskim marzeniem i od dawna nie dawały im spokoju. I w końcu tu się znalazły. U schyłku sezonu co prawda, ale jeszcze z szansą na słoneczną pogodę... super! To naprawdę piękna okolica!

Jak tylko Mimy się zadomowiły w Caraz, sennym i raczej niewielkim miasteczku, które sobie obrały jako bazę do wypadów, zaczęły myśleć o rozgrzewce. No bo nie powinno się od razu iść na kilka dni w wysokie góry, przydałaby się aklimatyzacja.

Laguna Paron wydawała się idealnym miejscem na przyzwyczajanie się do wysokości. Szlak na nią jest stosunkowo prosty, jak na warunki andyjskie oczywiście:) Samo jezioro jest łatwo dostępne z Caraz. W sam raz na dzień niewymagającego treku...

Laguna Paron

sobota, 15 grudnia 2018

Ekwador, to nie tylko góry i wulkany

Ale też Wyspy Galapagos, na których nie mieliśmy okazji się znaleźć. Selwa, czyli las tropikalny, niepociągający nas zbytnio w tamtym momencie oraz... wybrzeże. To zdecydowanie skradło nam serce. A może po prostu je ogrzało po pobycie na zimnych, wietrznych wysokościach.

Cieszyły się też nasze żołądki, w które z zapałem wrzucaliśmy świeże owoce morza. Ekwador słynie z pysznej zupy rybnej encebollado, podawanej z chipsami bananowymi albo popcornem. Jest to jednogłośnie nasze ulubione danie Ameryki Południowej. I tęskniliśmy za nim jeszcze długo po wjeździe do Peru, kraju słynącego z dobrej kuchni.

Plaża w Puerto Lopez. Rybacy ładują połów dnia z łódek wprost do ciężarówek.
W towarzystwie żarłocznych ptaków...

poniedziałek, 10 grudnia 2018

Impresje wulkaniczne cz. 2

Intensywna zieleń wnętrza krateru w kształcie półksiężyca, magicznie przykuwa wzrok. Jezioro wypełniające wulkan Azufral (4070 m.n.p.m.), zwane Laguna Verde (Zielona Laguna), kontrastuje z pożółkłym andyjskim paramo*.

Trudno się oprzeć pokusie zejścia na brzeg. Można przyglądnąć się tej zieloności z bliska. Woda podgrzewana przez trzewia ziemi, bulgoce gdzieniegdzie i paruje. Im bliżej laguny, tym intensywniejszy staje się zapach siarki. Ten zapach dławi, nie pozwala oddychać. Malownicza biała plaża, zawdzięczająca swój kolor westchnieniom aktywnego wulkanu, jest paradoksalnie wyjątkowo niegościnna. Ten nieprzyjazny wszelkim istotom żywym klimat miejsca, zachwyca jednocześnie swoim pejzażem.

Laguna Verde. Wulkan Azufral

środa, 5 grudnia 2018

Lot nad doliną Cocora

Widzę pod sobą skąpane w słońcu Salento. Podlatuję bliżej, przyjrzeć się wielokolorowym domom, między którymi przewijają się tłumy turystów z całego świata. Ładne te domy, barwni ci turyści, ale ja i tak mam piękniejsze, mieniące się w słońcu piórka. Mogę z bliska i niepostrzeżenie obserwować szczegóły tego miejsca, bo jestem tak mały, tak szybki, że nie łatwo mnie zauważyć. Czasem ktoś usłyszy lekki furkot, ale zanim zlokalizuje skąd dochodzi dźwięk, to mnie już nie ma. Tak! Niektórzy moi pobratymcy to podobno mogą latać nawet 120 km/h!

Barwne Salento

sobota, 1 grudnia 2018

W paszcze dysydentów z FARC-u, czyli jak Mimy zakochały się w regionie Guaviare

Quito - stolica Ekwadoru. Mimy jadą metrobusem do centrum. Uważne, bo Quito i jego komunikacja miejska po zapadnięciu zmroku, mają złą sławę. W pewnym momencie chłopak, taki góra 20-letni, zaczepia jednego z nich. Zawiązuje się rozmowa, nieco z początku gaszona przez nieufnego Mima. Młody jednak nie daje za wygraną i swym entuzjazmem karmi wzajemną komunikację. Pyta o podróże Mimów. Sam mówi, że nie jest z Ekwadoru, ale przyjechał tu z sąsiedniej Kolumbii. "Aaa! To stąd taki otwarty i rozmowny" - pomyślał Mim. Na pytanie, co robi w Quito odpowiedział: "Byłem w FARC*. Wcielono mnie jak byłem mały" - ciągnie chłopak - "Nie było dla mnie miejsca w Kolumbii**, więc pojechałem do sąsiadów zacząć od nowa. Dobrze, że nastał pokój... "- po chwili ciszy zaczął - "Wiesz czym różni się FARC od wojska (rządowego - przyp aut.)? W wojsku za błąd czeka cię nagana i kara, w partyzantce - śmierć!"

Metrobus zatrzymał się na ostatnim przystanku. Wszyscy zaczęli wysiadać. Chłopak z wielkim uśmiechem pożegnał się i poszedł swoją drogą, zostawiając lekko zawstydzonego Mima, który tak źle i z góry ocenił chłopaka, spodziewając się jakiejś próby kradzieży lub nachalnego naciągania.

Mieszkaniec Guaviare

niedziela, 25 listopada 2018

Barichara trek

Po dwudniowym szwendaniu się po Barichara, która dla Kolumbii jest pewnie tym, czym Kazimierz Dolny nad Wisłą dla Polski. Mimy nabrały ochoty na odrobinę tułaczki. W zasadzie głód gór pojawił się już dużo wcześniej, ale dopiero tutaj pojawiła się sposobność. Z Barichara prowadzi szlak w kierunku Mesa de los Santos (Stół Świętych) i samej miejscowości Los Santos. To przechadzka całkiem wymagająca, bo pokonując sam kanion, trzeba sprostać prawie kilometrowej deniwelacji... raz w dół... raz w górę.

Barichara

środa, 21 listopada 2018

Co mają wspólnego mrówki i autostop w Kolumbii?

Im bardziej zapuszczaliśmy się w głąb Kolumbii, tym bardziej wciągało nas autostopowanie. Blond-biali, obcokrajowcy - kierowcy na pierwszy rzut oka widzieli, że nie jesteśmy stąd. No cóż... Wzbudzaliśmy zaufanie i dlatego samochody stawały dla nas. Nasi dobroczyńcy często przyznawali, że swojemu rodakowi nie zatrzymaliby się za nic w świecie. Nie powinno to dziwić w kraju doświadczonym wieloletnią, bratobójczą wojną, w którym biznes narkotykowy kwitnie w najlepsze, a bieda i brak perspektyw prowokuje pospolite przestępstwa.

Mimo nieciekawej historii i niepewnej rzeczywistości, w której przyszło im żyć, Kolumbijczycy to, obok Meksykanów, najbardziej otwarty i przyjazny naród, z którym mieliśmy do czynienia. Oczywiście to generalizacja, ale takie mieliśmy wrażenie. Gościnność kolumbijska kilkakrotnie nas zaskoczyła.

Prażone Hormigas culones, czyli mrówki dupki:-)

sobota, 10 listopada 2018

Punta Gallinas, czyli Mimy na północnym krańcu Ameryki Południowej

Nierzadko Mimom zdarza się podróżować bez planu (a raczej rzadko zdarza się im mieć plan;). I tak wylądowały nagle w Cartagenie de Indias, nie mając za bardzo pojęcia, co dalej. Lot z Panamy do Kolumbii był po prostu najtańszą możliwą opcją przekroczenia granicy między tymi dwoma krajami.

Słynna Cartagena Mimów nie zachwyciła. Owszem stare miasto otoczone murami samo w sobie im się podobało, jednakże atmosfera oraz ceny, szczególnie noclegów, już mniej. Nie ma co, jest to miejsce ekstremalnie turystyczne, drogie i przereklamowane. Mimy jednakże, zdecydowały się zostać tam na chwilę, by odpocząć po podróży z Panamy i zastanowić się co dalej. Spanie jednak znalazły sobie poza turystyczną częścią miasta, poza jego murami, za którymi Cartagena nie jest już tak cukierkowa. Generalnie kolumbijskie Karaiby to jeden z najuboższych regionów w kraju. Jest biednie, brudno i ponoć niezbyt bezpiecznie.

Mim na piaskach Taroa

niedziela, 10 czerwca 2018

Colombia es chévere! (czyli Kolumbia jest "czewere")

Jak tylko dotarliśmy się do Kolumbii, samolotem z Panamy do Cartageny, od razu o uszy obiło nam się słowo chévere. To jest chévere! Jakie to chévere! Ale to chévere! On jest chévere! i tak w kółko...
Chévere nas osaczyło! Co oznacza chévere!? Zanim jeszcze dowiedzieliśmy się o co chodzi, intuicja (albo raczej kontekst;) podpowiadał nam, że jest to coś pozytywnego.

Rzeźba Botero, najbardziej "kolumbijskiego" artysty w Kolumbii.
Czyż nie jest chevere?

wtorek, 5 czerwca 2018

Wulkan Fuego połyka świat

Nieco ponad rok temu całkiem z bliska zachwycaliśmy się jego idealnym kształtem i drzemiącą w nim siłą. Już wtedy jego gromki oddech, choć nieszkodliwy, wzbudził nasz respekt. Niestety wulkan Fuego zaczął pluć z siłą już dawno zapomnianą. Giną ludzie, zwierzęta i rośliny. Świat, który stał się nam bliski, zasypują popioły. Gwatemalskie Pompeje. Tragedia i tak przecież biednych ludzi zamieszkujących te okolice (ZDJĘCIA BBC PO ERUPCJI). Jest nam smutno.

Mamy nadzieję, że u Jaime wszystko OK
Copyright 2014-2020 by mal_chiste. All rights reserved.