W Amazonii będąc, w małej wiosce nieodległej od Iquitos, popróbowaliśmy sławnej ayahuasca. Cóż, ściemniać nie będziemy: nam nie smakowało. Oczyściło nas niemiłosiernie i nieprzyjemnie na wszelkie strony i niewiele więcej... Może mentalnie, duchowo nie potrzebowaliśmy się oczyszczać? Podobał nam się za to pobyt u szamana, który udostępnił nam moskiterową chatkę pośrodku selvy (lasu amazońskiego) i robił nam ziołowe ablucje.
Pospacerowaliśmy tam też trochę po okolicznych chaszczach, choć nie zapuszczaliśmy się za daleko, bo poruszanie się w tamtejszym morzu roślinności w sandałach nie jest zbyt odpowiedzialne. Dopiero w kolumbijskiej Letici wdzieliśmy gumowce i zrobiliśmy kilkugodzinny trekking po lesie amazońskim, ale nie sami, potrzebowaliśmy przewodnika. Niedaleko Letici w tamtejszym parku linowym wspięliśmy się na wysokość 30 m, w zielone korony selvy. Super sprawa, polecamy:) A do Kolumbii dostaliśmy się rzeką Amazonką.
Amazonia zaskoczyła nas wielokrotnie. To właśnie w Amazonii dowiedzieliśmy się, w jaki sposób rosną ananasy. Wcześniej nie mieliśmy żadnych wyobrażeń w tej dziedzinie, właściwie nie zastanawialiśmy się na tym. Ananasy rosną cudownie, jak kwiatki:) Co za zaskoczenie!
Do zobaczenia po Kubie, w Meksyku i gdzie tam nas jeszcze zawieje!*
|
Kiciuś, ulubieniec pracowników parku linowego |
|
A to stworzonko spotkaliśmy w Iquitos |
|
Chatka dla podopiecznych szamana |
|
Okolice Letici |
|
Ananas:) |
|
Ananas drugi raz |
|
Mim w koronach selvy |
* Mimy wyruszyły w grudniu na Kubę, gdzie zabalowały miesiąc. Podczas gdy my tutaj w Polsce bezowocnie wypatrywaliśmy w Wigilię pierwszej gwiazdki, Mimy grzały swoje półpupki w gorącu tej jedynej najjaśniej świecącej... Nowy Rok przywitały Mimy już w Meksyku. Czekamy na opowieści...