Z Samaipaty udaliśmy się prosto do Santa Cruz, gdzie leczyliśmy mimowe zapalenie spojówek i spotkaliśmy się z przesympatyczną Danusią, autorką bloga
BOLIWIA in my eyes. Akurat, gdy byliśmy w Santa Cruz pogoda całkiem się zepsuła. Było zimno i wilgotno. Padał deszcz. Było paskudnie dlatego uciekliśmy z miasta, kiedy tylko się dało.
Z Santa Cruz ruszyliśmy dalej na Zachód w kierunku Brazylii po drodze zatrzymując się na chwilkę w Chiquitaniji, w miasteczku Robore, gdzie mieliśmy okazję zjeść najgorszy obiad podczas naszej podróży, a także najlepsze pod słońcem
cuñapés (inaczej
chipas, małe bułeczki z mąki juki i sera, popularne w Boliwii i Paragwaju) oraz w uroczym Santiago de Chiquitos, gdzie trochę pospacerowaliśmy.
|
Okolice Santiago de Chiquitoos
|
Pantanal to obszar zalewowy leżący na granicy Boliwii, Paragwaju i Brazylii. Nazwa pochodzi od hiszpańskiego słowa
pantanal oznaczającego "bagno". Gdy kolonizatorzy z Europy dotarli na te tereny wzięli je za śródlądowe morze. Co roku, w porze deszczowej, rzeka Paragwaj i jej dopływy wylewają się na obszar około 200 000 km², po czym w porze suchej, wody opadają, odsłaniając rozległą równinę..
|
Yacare, pantanalski kajman wygrzewający się nad wodą |
|
Jeszcze więcej kajmanów |
Pantanal słynie z dzikości i bogactwa przyrody. Wielu przyjeżdża tu aby obserwować dzikie zwierzęta, które łatwiej dostrzec niż np. w lasach Amazońskich. Zaskakuje ilość i różnorodność ptactwa. My widzieliśmy też
yacares, rodzaj kajmanów, które wygrzewały się nad wodą dosłownie wszędzie, węże i przecudowne kapibary (kapibar to największy współcześnie żyjący gatunek gryzonia), które spłoszone robiły hop do góry i wskakiwały na główkę do wody. Bardzo śmiesznie to wyglądało i złapaliśmy się na tym, że specjalnie podchodziliśmy bliżej, aby "wrzucić je do wody".
|
Ptaki nad Pantanalem |
|
Mim na Pantanalu |
|
Wąż pełzający po Pantanalu, spory, ponoć niejadowity |
|
Pantanalskie Kapibary, na tyle nieśmiałe, że nie mogliśmy podejść bliżej |
|
Ptaki na Pantanalu |
|
Ptaki na Pantanalu |
My mieliśmy na Pantanalu przyjemność spróbować
yacare (je się głównie mięso z ogona, smażone z panierką) oraz wcale nie małą i bardzo pożywną piranię. Oba zwierzaki bardzo pyszne, jednak niezbyt popularne. W ogóle w Boliwii inne rodzaje mięsa niż kurczak, ewentualnie wieprzowina, czy mięso wołu wydają się dyskredytowane. Mimo, że mają w bród ryb słodkowodnych, prawie ich nie jedzą. Jeśli chodzi o brak apetytu na kajmany, to akurat dobrze, masowe spożywanie ich mięsa przyczyniłoby się do zagłady gatunku.