Kolory, kolory i jeszcze raz kolory. Kultura Majów jest wielokolorowa. Tradycyjne stroje, dekoracje, ołtarze i jedzenie, wszystko to obfituje w barwy. A najbardziej kolorowy jest targ. Mimy, szwendając się po lokalnym mercado w San Cristobal de Las Casas, natknęły się na stoiska ze świecami. Świece były przeróżnych wielkości, no i kolorów. Leżąc w kupkach lub wisząc, jak pęki cebuli, zajmowały każdy najmniejszy skrawek całej długiej alejki straganów.
Świecowa alejka wzbudziła w Mimach ciekawość. Po co to? Czemu w takich ilościach i w tak odmiennych kolorach i rozmiarach? Dociekliwość doprowadziła Mimy do całkiem interesującego z ich punktu widzenia Muzeum Medycyny Majów. Tam spłynął na nie duch tradycyjnej kultury majańskiej, który oświetlił im drogę, prowadząc do poznania odpowiedzi na dręczące pytania. Reprezentantem tego ducha jest stowarzyszenie OMIECH*, które zawiązane zostało by chronić ginącą tradycję prześladowanych uzdrowicieli (gnębionych głównie przez przedstawicieli odłamów religii chrześcijańskiej, tj. katolików i protestantów).
Jednym słowem Mimy przekraczając progi muzeum, eksplorując jego sale, zbliżyły się do holistycznej (całościowej) kultury leczniczej Majów. Holistycznej czyli takiej, której nie można postrzegać odrębnie od wierzeń i innych przejawów kultury, gdyż w takiej wizji świata wszystko jest ze sobą połączone. Wszystko też jest integralną częścią Natury - Matki Ziemi.
Na przykład, według lokalnej tradycji, przyczyną samej choroby nie są jedynie bakterie i wirusy, brak higieny, epidemia czy mutacja genetyczna. Choroba jest jednocześnie wynikiem złego zachowania człowieka, łamania przez niego reguł społecznych, kulturalnych i sakralnych. W tym świetle jest ona karą, na którą medycyna konwencjonalna, zajmująca się jedynie aspektem cielesnym choroby, niewiele poradzi. Podobnie na nic zda się lekarz, gdy niedomaganie wywołane jest złą wolą innego człowieka, która zakaża ducha chorej osoby. Choroba, jako kara i niemoc duszy, zwalczana musi być nie tylko przez środki działające na ciało. Trzeba ja przepracować także w innym wymiarze, poprzez modły i prośby do sił natury i duchów. Dopiero takie holistyczne leczenie może, według chiapatecos, dać efekty.
I tak, aby wyleczyć efekt złego oka, smutek, kaszel, gorączkę, biegunkę, urok rzucony przez sąsiada lub by zapewnić sobie szczęście i zdrowie, dobre zbiory, pieniądze, szczęście w miłości, trzeba zwrócić się do uzdrowiciela, który przepisze odpowiednią kompleksową receptę lub czynnie włączy się do leczenia.
Majańscy uzdrowiciele korzystają z różnych środków w swoich działaniach. Oprócz modlitwy i ofiar używają, jak to zwykle bywa w medycynie naturalnej, ziół, roślin (np. takie ich zestawienia, jak tytoń leśny zmieszany z czosnkiem i ziołami), ale także jaja i zwierzęta lecznicze. Ważnym elementem jest zwykle napój alkoholowy - el pox (czyt. poś) lub napoje gazowane (oczywiście najczęściej Coca-Cola; ponoć jej spożycie w stanie Chiapas przewyższa spożycie wody...) oraz... oczywiście, świece! Każdy cel i każda prośba ma odpowiednią konfigurację kolorów i rozmiarów świec. Im cięższa waga sprawy lub choroba jest poważniejsza, tym większa ilość świec jest potrzebna.
We wspomnianym muzeum można się dowiedzieć, że istnieje pięć głównych typów majańskich "lekarzy". W poszczególnych regionach mogą być oni różnie nazywani, ale sposoby badania przez nich choroby i leczenia mają wspólne cechy charakterystyczne. Można zatem udać się do badacza pulsu, który na podstawie naszego przepływu krwi i naszego ciśnienia może stawiać odpowiednie diagnozy. Jest również modlący się na wzgórzach, który pośredniczy w kontakcie z duchem ziemi, a ten w zamian za modły i ofiary daje to, o co ludzie poproszą. Kościarz lub badacz kości zajmuje się, jak nazwa wskazuje, dolegliwościami szkieletu i ich pochodnymi. Modląc się i składając ofiary do odpowiednich sił oraz przy pomocy ziół, kościarz leczy złamania, bóle stawów itp. Akuszerka, co nie jest zaskoczeniem, zajmuje się porodami i chorobami kobiecymi. Poniżej znajduje się film z tradycyjnego majańskiego porodu w Chiapas (po hiszpańsku). Charakterystyczne jest, że kobieta rodzi na klęczkach, a oprócz akuszerki w porodzie czynnie uczestniczy ojciec dziecka:)
I ostania, postać - zielarz, czyli specjalista we wszelkich typach ziół i roślin mogących leczyć. Zna się również na zwierzętach leczniczych (najpopularniejszym jest kura i jajo kurze), które wykorzystywane są w całości lub fragmentarycznie. Część jego wiedzy posiadają również inni uzdrowiciele. Funkcje pięciu głównych typów "lekarzy" nie są rozłączne, często się pokrywają - akuszerka wykorzystuje zioła, a kościarz pomodli się do ducha ziemi itd.
Czy można zobaczyć owych uzdrowicieli w akcji? O tak! Tradycja medyczna Majów jest bardzo żywa w regionie Chiapas. Zdecydowana większość indigenas leczy się według niej nie korzystając z usług lekarzy konwencjonalnych. Wystarczy pojechać do San Juan Chamula, nieopodal San Cristobal i zawitać do kościoła, niby to katolickiego, w którym to właśnie odbywają się modły i lecznicze kuracje.
Kościół w Chamuli jest wyjątkowy, mówi się, że nie za bardzo katolicki, choć raz, w niedzielę, przyjeżdża tu jezuicki ksiądz, który odprawia mszę dla członków społeczności w Chamuli i chrzci dzieci. Jeśli chodzi o sakramenty, to na chrzcie chamulanie poprzestają... reszta to już klasyczny synkretyzm religijny z przewaga wierzeń i kultury medycznej Majów. Wnętrze kościoła wyścielone jest igliwiem, które symbolizuje święte drzewo Majów** i kontakt z naturą. Nie ma tu ławek. Wszyscy siedzą bezpośrednio na pachnącej wyściółce. Nawet krzyż przed kościołem jakiś taki inny. Generalnie chyba jedynym katolickim elementem są święci, których figury stoją z obydwu stron świątyni pod ścianami budynku. Na lewo, na prawo i z przodu - święci. Każdy z nich ma swojego majordomusa, wolontariusza z lokalnej społeczności, zajmującego się cały czas figurą. Czyści figurę, zmienia jej ubranie oraz otoczenie jej piedestału. Często bywa, że taki majordomus inwestuje nie tylko swój czas, ale i pieniądze, by jego święty reprezentował się jak najlepiej.
Do kościoła można sobie przyjść, usiąść i pooglądać wszystko co lokalni robią (zdjęcia wewnątrz są zabronione). Mimy spędziły tu trochę czasu podglądając kuracje lekarskie i modły o dobrobyt. Same co prawda nie skusiły się na żadną z kuracji (jest taka możliwość dla turystów w San Cristobal, ale oczywiście odpłatna...), tym bardziej, że nic się im nie działo, a na duszy czuły się fantastycznie!
W ten sposób zagadka wielokolorowych i wielowymiarowych świeczek została rozwiązana. Świadomość trzeba mieć, że kolorowe świece nie tylko wykorzystywane są w medycynie Majów, ale również w ceremoniach ściśle religijnych. Tutaj świece i ich kolory mają przyporządkowane miejsce i są odpowiednikami poszczególnych stron i elementów świata***. Świece są również wykorzystywane w rożnych synkretycznych odgałęzieniach wierzeń majańskich, na przykład w kulcie nieformalnych świętych San Simona i Maximona, którzy na przykład dzięki odpowiedniej prośbie i kolorowi świecy mogą spowodować innemu człowiekowi krzywdę lub nieszczęście. Przez ten ich ambiwalentny charakter, to, że mogą czynić zło, nie są uznawani przez Kościół.
Świecowa alejka wzbudziła w Mimach ciekawość. Po co to? Czemu w takich ilościach i w tak odmiennych kolorach i rozmiarach? Dociekliwość doprowadziła Mimy do całkiem interesującego z ich punktu widzenia Muzeum Medycyny Majów. Tam spłynął na nie duch tradycyjnej kultury majańskiej, który oświetlił im drogę, prowadząc do poznania odpowiedzi na dręczące pytania. Reprezentantem tego ducha jest stowarzyszenie OMIECH*, które zawiązane zostało by chronić ginącą tradycję prześladowanych uzdrowicieli (gnębionych głównie przez przedstawicieli odłamów religii chrześcijańskiej, tj. katolików i protestantów).
*Organización de Médicos Indígenas del Estado de Chiapas - organizacja utworzona w 1984 roku, kiedy to majańscy medycy z grup Tzotziles, Tzeltales i Choles spotkali się, by zadbać o konserwację wiedzy z zakresu medycyny tradycyjnej. Od tego czasu misją organizacji jest ratowanie, rozpowszechnianie, obrona, rozwój i praktyka medycyny Majów.
Jednym słowem Mimy przekraczając progi muzeum, eksplorując jego sale, zbliżyły się do holistycznej (całościowej) kultury leczniczej Majów. Holistycznej czyli takiej, której nie można postrzegać odrębnie od wierzeń i innych przejawów kultury, gdyż w takiej wizji świata wszystko jest ze sobą połączone. Wszystko też jest integralną częścią Natury - Matki Ziemi.
Na przykład, według lokalnej tradycji, przyczyną samej choroby nie są jedynie bakterie i wirusy, brak higieny, epidemia czy mutacja genetyczna. Choroba jest jednocześnie wynikiem złego zachowania człowieka, łamania przez niego reguł społecznych, kulturalnych i sakralnych. W tym świetle jest ona karą, na którą medycyna konwencjonalna, zajmująca się jedynie aspektem cielesnym choroby, niewiele poradzi. Podobnie na nic zda się lekarz, gdy niedomaganie wywołane jest złą wolą innego człowieka, która zakaża ducha chorej osoby. Choroba, jako kara i niemoc duszy, zwalczana musi być nie tylko przez środki działające na ciało. Trzeba ja przepracować także w innym wymiarze, poprzez modły i prośby do sił natury i duchów. Dopiero takie holistyczne leczenie może, według chiapatecos, dać efekty.
I tak, aby wyleczyć efekt złego oka, smutek, kaszel, gorączkę, biegunkę, urok rzucony przez sąsiada lub by zapewnić sobie szczęście i zdrowie, dobre zbiory, pieniądze, szczęście w miłości, trzeba zwrócić się do uzdrowiciela, który przepisze odpowiednią kompleksową receptę lub czynnie włączy się do leczenia.
Majańscy uzdrowiciele korzystają z różnych środków w swoich działaniach. Oprócz modlitwy i ofiar używają, jak to zwykle bywa w medycynie naturalnej, ziół, roślin (np. takie ich zestawienia, jak tytoń leśny zmieszany z czosnkiem i ziołami), ale także jaja i zwierzęta lecznicze. Ważnym elementem jest zwykle napój alkoholowy - el pox (czyt. poś) lub napoje gazowane (oczywiście najczęściej Coca-Cola; ponoć jej spożycie w stanie Chiapas przewyższa spożycie wody...) oraz... oczywiście, świece! Każdy cel i każda prośba ma odpowiednią konfigurację kolorów i rozmiarów świec. Im cięższa waga sprawy lub choroba jest poważniejsza, tym większa ilość świec jest potrzebna.
We wspomnianym muzeum można się dowiedzieć, że istnieje pięć głównych typów majańskich "lekarzy". W poszczególnych regionach mogą być oni różnie nazywani, ale sposoby badania przez nich choroby i leczenia mają wspólne cechy charakterystyczne. Można zatem udać się do badacza pulsu, który na podstawie naszego przepływu krwi i naszego ciśnienia może stawiać odpowiednie diagnozy. Jest również modlący się na wzgórzach, który pośredniczy w kontakcie z duchem ziemi, a ten w zamian za modły i ofiary daje to, o co ludzie poproszą. Kościarz lub badacz kości zajmuje się, jak nazwa wskazuje, dolegliwościami szkieletu i ich pochodnymi. Modląc się i składając ofiary do odpowiednich sił oraz przy pomocy ziół, kościarz leczy złamania, bóle stawów itp. Akuszerka, co nie jest zaskoczeniem, zajmuje się porodami i chorobami kobiecymi. Poniżej znajduje się film z tradycyjnego majańskiego porodu w Chiapas (po hiszpańsku). Charakterystyczne jest, że kobieta rodzi na klęczkach, a oprócz akuszerki w porodzie czynnie uczestniczy ojciec dziecka:)
I ostania, postać - zielarz, czyli specjalista we wszelkich typach ziół i roślin mogących leczyć. Zna się również na zwierzętach leczniczych (najpopularniejszym jest kura i jajo kurze), które wykorzystywane są w całości lub fragmentarycznie. Część jego wiedzy posiadają również inni uzdrowiciele. Funkcje pięciu głównych typów "lekarzy" nie są rozłączne, często się pokrywają - akuszerka wykorzystuje zioła, a kościarz pomodli się do ducha ziemi itd.
Czy można zobaczyć owych uzdrowicieli w akcji? O tak! Tradycja medyczna Majów jest bardzo żywa w regionie Chiapas. Zdecydowana większość indigenas leczy się według niej nie korzystając z usług lekarzy konwencjonalnych. Wystarczy pojechać do San Juan Chamula, nieopodal San Cristobal i zawitać do kościoła, niby to katolickiego, w którym to właśnie odbywają się modły i lecznicze kuracje.
Kościół w Chamuli jest wyjątkowy, mówi się, że nie za bardzo katolicki, choć raz, w niedzielę, przyjeżdża tu jezuicki ksiądz, który odprawia mszę dla członków społeczności w Chamuli i chrzci dzieci. Jeśli chodzi o sakramenty, to na chrzcie chamulanie poprzestają... reszta to już klasyczny synkretyzm religijny z przewaga wierzeń i kultury medycznej Majów. Wnętrze kościoła wyścielone jest igliwiem, które symbolizuje święte drzewo Majów** i kontakt z naturą. Nie ma tu ławek. Wszyscy siedzą bezpośrednio na pachnącej wyściółce. Nawet krzyż przed kościołem jakiś taki inny. Generalnie chyba jedynym katolickim elementem są święci, których figury stoją z obydwu stron świątyni pod ścianami budynku. Na lewo, na prawo i z przodu - święci. Każdy z nich ma swojego majordomusa, wolontariusza z lokalnej społeczności, zajmującego się cały czas figurą. Czyści figurę, zmienia jej ubranie oraz otoczenie jej piedestału. Często bywa, że taki majordomus inwestuje nie tylko swój czas, ale i pieniądze, by jego święty reprezentował się jak najlepiej.
** Jest nim la ceiba, ale Chamula leży wysoko w górach, gdzie ona nie występuje, za to drzewa iglaste tak, więc to one zastępują liście ceibyLudzie przychodzący do kościoła wybierają sobie świętego według wskazań tradycji oraz uzdrowiciela, lokują się przed figurą i wyciągają świece, ustawiają je w przykazanym rozkładzie i podczas ceremonii-kuracji zapalają je w odpowiedniej kolejności. W grupie modlących się do świętego jest najczęściej sam uzdrowiciel, chora osoba i członkowie jej rodziny. Nie zapomnijmy również o rożnych niezbędnych do leczenia elementach typu kura, jajka, el pox czy napój gazowany... i mniej więcej mamy całość obrazka. Kury i jajka po kuracji nie są wykorzystywane w życiu codziennym, gdyż to one przejmują chorobę od człowieka, tym samym są skażone. Jajka są zakopywane, tak samo jak martwa kura (w przypadkach poważnych kura jest zabijana) - tak przynajmniej zapewniał podsłuchiwany przez nas przewodnik.
Do kościoła można sobie przyjść, usiąść i pooglądać wszystko co lokalni robią (zdjęcia wewnątrz są zabronione). Mimy spędziły tu trochę czasu podglądając kuracje lekarskie i modły o dobrobyt. Same co prawda nie skusiły się na żadną z kuracji (jest taka możliwość dla turystów w San Cristobal, ale oczywiście odpłatna...), tym bardziej, że nic się im nie działo, a na duszy czuły się fantastycznie!
W ten sposób zagadka wielokolorowych i wielowymiarowych świeczek została rozwiązana. Świadomość trzeba mieć, że kolorowe świece nie tylko wykorzystywane są w medycynie Majów, ale również w ceremoniach ściśle religijnych. Tutaj świece i ich kolory mają przyporządkowane miejsce i są odpowiednikami poszczególnych stron i elementów świata***. Świece są również wykorzystywane w rożnych synkretycznych odgałęzieniach wierzeń majańskich, na przykład w kulcie nieformalnych świętych San Simona i Maximona, którzy na przykład dzięki odpowiedniej prośbie i kolorowi świecy mogą spowodować innemu człowiekowi krzywdę lub nieszczęście. Przez ten ich ambiwalentny charakter, to, że mogą czynić zło, nie są uznawani przez Kościół.
*** Znaczenie głównych kolorów w ceremoniach Majów.
- biały to północ, reprezentuje kukurydzę, czystość, oczyszczenie i niebo, może też znaczyć śmierć
- żółty to południe, kukurydza (jeżeli ktoś nie wie, to kukurydza może występować w rożnych kolorach), ziemia, skóra
- czerwony to wschód, tam gdzie rodzi się słońce, początek cyklu, nowe narodzenie, życie, krew
- czarny to zachód, koniec cyklu, el xibalbá - podziemia, nadzieja, ale również i śmierć
- niebieski i zielony to serce ziemi i natury, woda i wszystko co nas otacza, kosmos