Mimy wróciły do Peru. Nie było to trudne do przewidzenia, gdyż poprzednim razem z powodu pogody i osobistych wyborów nie zobaczyły Białej Kordyliery (Cordillera Blanca). Góry te były ich peruwiańskim marzeniem i od dawna nie dawały im spokoju. I w końcu tu się znalazły. U schyłku sezonu co prawda, ale jeszcze z szansą na słoneczną pogodę... super! To naprawdę piękna okolica!
Jak tylko Mimy się zadomowiły w Caraz, sennym i raczej niewielkim miasteczku, które sobie obrały jako bazę do wypadów, zaczęły myśleć o rozgrzewce. No bo nie powinno się od razu iść na kilka dni w wysokie góry, przydałaby się aklimatyzacja.
Laguna Paron wydawała się idealnym miejscem na przyzwyczajanie się do wysokości. Szlak na nią jest stosunkowo prosty, jak na warunki andyjskie oczywiście:) Samo jezioro jest łatwo dostępne z Caraz. W sam raz na dzień niewymagającego treku...
Laguna Paron |